blog:
KUCHARNIA
Przepis: Pęczak i pomarańcze. Poezja.
Odkąd pamiętam, był postrachem. Złem wcielonym. Zemstą świata. Na sam jego widok chciałam zapaść się pod ziemię. A gdy pojawiał się na stołówce, uciekałam z niej z prędkością światła. Brrr. Pęczak. Już samo słowo brzmiało jak jakaś choroba, dziwoląg, ludowe straszydło. Poszarzała pulpa z wodnistą plamą cienkiego, szkolnego gulaszu, a do tego rozkwaszony skwaszony ogórek.... Brrr.... Takim go zapamiętałam, a raczej o takim...